Rozpoczął się wrzesień a wraz z nim skończyły się nasze wakacje (choć nieoficjalnie jeszcze trwają, rok akademicki zaczyna się w październiku). Nasze lato upłynęło na poznawaniu nowych, fajnych ludzi oraz wyjazdach podporządkowanych rzecz jasna psom. Przez ten cały czas byłam aktywna na facebooku i instagramie, dlatego cały czas zachęcam was do obserwowania nas na portalach społecznościowych – nic was wtedy nie ominie! 🙂
Lato było zdecydowanie aktywne i może nieco męczące z powodu małego,
łaciatego problemu który przypominam – mieszka z nami od czerwca i obecnie ma 18 tygodni 🙂
Trudno w to uwierzyć ale jeszcze tego lata a raczej wiosny, bo w maju wiedliśmy wraz z Larym całkiem spokojne, być może trochę nudne i monotonne życie nieświadomi tego, że w Never Never Land
beztrosko dorasta nasze przyszłe utrapienie. Również w maju miałam okazję odwiedzić hodowlę i porozmawiać osobiście z hodowczynią, oraz zobaczyć rezydentów Neverlandii.
To właśnie ten miesiąc był początkiem wakacji oraz zmian jakie potem nastąpiły 🙂
W czerwcu po raz kolejny, bo zdaje mi się że trzeci odwiedziłam Neverlandię. Tym razem z zamiarem wrócenia do domu z nadbagażem. Spędziłam tam trzy dni w towarzystwie Ewy, a także Agaty, Asi i Larego, oraz ogromnej czarno-białej gromadki.
Wybraliśmy się w podróż do Świebodowa w towarzystwie czterech psów, wróciliśmy z pięcioma.






Lipiec upłynął nam na spotkaniach z psiarzami z Łodzi i okolic oraz intensywnej socjalizacji Zivy. Byłby całkiem nudny gdyby nie fakt, że byliśmy obecni na DCDC w Sopocie.
W Trójmieście, a dokładniej w Gdańsku ugościły nas Martyna i Broom. Niestety Trójmiasto odwiedziliśmy bez Larego. Był to dla Zivy bardzo intensywny w doświadczenia weekend. Zawody były głośne, pełne szczekających psów oraz dziwnych przedmiotów jak np. namioty czy tunele. Zaskoczeniem były dla niej również biegusy indyjskie. Spędzone tam dwa dni zaowocowały w fantastyczną socjalizację oraz dużą poprawę w zachowaniu i pewności siebie Zivy.
Mała zobaczyła również bezkresne morze, choć z tego wszystkiego najbardziej zainteresował ją piasek. Zwiedziła również tłumnie odwiedzany Monciak który podobnie jak bezkresne, błękitne morze nie zrobił na niej piorunującego wrażenia. Była to również jej pierwsza, w dodatku bardzo długa bo 6 godzinna podróż pociągiem. Zniosła ją lepiej niż się spodziewałam, podróże w obie strony przespała u mojego boku.







A Sierpień? No cóż, sierpień był jeszcze ciekawszy! Początek tego miesiąca
spędziliśmy w Siewierzu, gdzie miał miejsce dogomaniacki zlot. W domku
letniskowym, w licznym gronie psiarzy i ich czworonogów zdecydowanie za szybko upływał nam czas. Dla Zivy był to ogromny sprawdzian, musiała odnaleźć się na niewielkiej powierzchni w gronie kilkunastu psów, a towarzystwo było naprawdę zróżnicowane – owczarki, TTB, wilczak, samojed, foxterier i oczywiście labradory.
Ku mojej radości zdała egzamin celująco, świetnie dogadała się z psami i miała jedynie drobne incydenty z bronieniem zasobów.
Lary wyjazd zniósł równie dobrze, choć mocno stękał i marudził na tłok i brak spokoju. O 21 szedł do łóżka spać i nie życzył sobie przeszkadzania mu. Chyba że moje złotko nieco zdziadziało.
Sierpień zakończyliśmy bardzo miło, ponieważ na finałach DCDC w Warszawie. Tym razem byłam tam w towarzystwie mojej fantastycznej dwójki. Miło było spotkać te same twarze, nawiązać nowe znajomości i porozmawiać z wieloma fantastycznymi ludźmi z którymi łączy mnie to samo – pasja 🙂
Ziva na finałach zachowywała się już jak stary wyjadacz. Nie bała się tłumu
ludzi ani psów,nie zachowywała się jak dzikie, wypłoszone zwierzątko. Dziarsko kroczyła między zawodnikami i grzecznie witała się z innymi psami. W czasie niesamowicie głośnego flyballu słodko spała
zwinięta w kuleczkę w namiocie. Lary w zasadzie miał jeden cel – pływać w stawie. No może dwa, bardzo chciał popisywać się swoimi frisbowymi umiejętnościami. W końcu nie jest wcale gorszy 😉
Na miejscu odebrałam również piłki dla psów, naszego ukochanego Squeez Balla Drugiego, ponieważ pierwszy przepadł w czarnej dziurze oraz piłkę ażurową o której niebawem napiszę.


Dziś mamy wrzesień i mnóstwo fajnych wspomnień którymi będziemy żyć cały rok, aż do następnych wakacji. Teraz pora na zaopiekowanie się blogiem i snucie planów na zbliżającą się zimę. Kto wie, może jeszcze uda nam się gdzieś wyfrunąć?


















5 komentarzy
Intensywny czas za Wami, ale tak na prawdę jeszcze bardziej intensywnie przeszłości Wami gdyż wychowanie malucha to pełen etat bez urlopw i wakacji:-)
Nie jest źle! 🙂 Jak już kiedyś wspominałam, Ziva to "stara maleńka". Wychowanie jej to przyjemność, co prawda muszę sprostać szczenięco-borderkowej nad aktywności ale poza tym to młoda jest naprawdę super. Bywa grzeczniejsza i posłuszniejsza od Larego ale zobaczymy co powiem za parę miesięcy 😛
Lary wygląda na takie stoika, co to tyle w życiu widział, że już nic go nie zaskoczy ! 😛
Ziva niezmiennie rozkoszna i śliczna, choć jeszcze jestem na takim etapie (10 miesięcy szczyla), że nie zazdroszczę papisia. Ale obstawiam że to kwestia roku i zatęsknię 🙂
Najgorsze są takie tyci tyci papisie, takie bardziej kumate podrostki są moim zdaniem zdecydowanie fajniejsze bo przynajmniej wiem, że już coś rozumie i mam prawo czegoś od niej wymagać 😛
Ano Larego już nic nie zaskoczy, w zasadzie od szczeniaka nic go nigdy nie zaskakiwało. Teraz dodatkowo jest marudny i pretensjonalny, no i rozpuszczony jak dziadowski bicz.
Jeśli chcecie to wpadajcie kudlatelapki.blogspot.com . To mój blog , również o psach! Zapraszam