Przedwczoraj Ziva skończyła 11 tygodni, niedługo minie miesiąc odkąd spędzamy ze sobą każdą dobę i myślę, że mogę już coś napisać o naszej pracy, postępach i moich obserwacjach. Ponieważ całkiem osobny wpis będzie na temat problemów jakie się pojawiły na naszej drodze, ten tekst poświęcę ogólnikom na temat Zivy oraz przyjemniejszym rzeczom.
Ziva jest moim zaskoczeniem. Wybrałam border collie ponieważ szukałam psa z którym będę mogła coś robić. Mimo szeregu wad i problemów występujących w rasie jednego nie można im odmówić – szybkości i chęci do nauki. Ponieważ mam za sobą pracę z trudnymi do zmotywowania psami, Ziva przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Przyzwyczajona do pracy z Larym, który wszystko wykonuje z angielską flegmą i bardzo wolno się uczy jestem zdziwiona, jak szybko docieramy z Zivą do kolejnych punktów na mojej liście rzeczy do opanowania. Szkolenie jej jest banalnie proste! (tfu tfu! Nie zapeszając!)
Nie trzeba wiele by zmotywować Zivę. Ba, czasem nie trzeba niczego by chciała coś zrobić. Świetnie pracuje zarówno na jedzenie jak i na zabawkę. Jak wcześniej wspominałam, aportowała od samego początku i tą umiejętność jedynie u niej wzmacniałam. Obecnie sama przynosi szarpaki i podaje mi je do rąk by wspólnie się bawić. Nie wymaga również wielu powtórzeń, w zasadzie wystarczą dwa-trzy powtórzenia by już wiedziała o co chodzi , i około czterech sesji klikerowych by zadanie wykonywała na samą komendę głosową. Komendy które poznała już jakiś czas temu wykonuje bez najmniejszych problemów nawet, jeśli dzieli nas większa odległość.
Staram się jej nie przeciążać nadmiarem nauki. Czasem daję jej jeden dzień odpoczynku, gdy słabiej jej idzie. Gdy widzę, że się zniechęca rezygnuję z sesji kończąc ją wykonaniem czegoś, co już potrafi by móc ją nagrodzić i zmotywować. Zawieszam również pracę nad rzeczami które ewidentnie jej nie wychodzą. Zakładam, że po przerwie może wyjść nam to zdecydowanie lepiej. Tak też było z ćwiczeniami z dostawiania do nogi.
Na chwilę obecną Ziva opanowała przywołanie (odwołuje się nawet od psów), potrafi standardowe zmiany pozycji siad-waruj-stój (kolejność dowolna), zostawanie, targetowanie, obroty w obie strony, turlanie się, wchodzi na różne przedmioty, pracujemy nad świadomością zadu i dostawianiem się za pomocą ćwiczeń z książką. Oczywiście opanowała również niezwykle ważne polecenie „klatka” które ku mojej radości wykonuje z dużym entuzjazmem. W klatce również bez problemu zostaje i przesypia całe noce.
Co zabawne, gdy ćwiczymy i ponosi ją fantazja usilnie próbuje zdobyć nagrodę za pomocą kręcenia się w kółko 😉 Opanowała również polecenie „puść”. Bardzo pomocne są materiały które znajdujemy na blogu Team Spirit. Nowy cykl „Wychowanie szczeniaka do sportu” powstał w samą porę. Kto nie zna tej strony ten musi szybko to nadrobić!
A jaka jest Ziva? Potwierdza się to, co słyszałam o ISDSach. Jest niezbyt
wylewna, obojętna względem obcych, nie jest typem pieszczocha ale za to jest bardzo skupiona (jak na takiego malucha) na pracy. Do psów podchodzi z rezerwą, powącha, zrobi „glizdę”, silnie CSuje i szybko do mnie wraca. Mówię na nią „stara maleńka” ponieważ zabawa z innymi psami np. z innymi szczeniakami nie sprawia jej specjalnej radości. Gdy zabawa jest za ostra księżniczka potrafi pisnąć, warknąć, kłapnąć na brutala zębami. Gdy jakiś pies chce odebrać jej coś, co dla niej jest cenne – patyk, kawałek pysznego błota to znowu potrafi warknąć i kłapnąć zębami. Nie da się ukryć, że to pies pracujący. Nie jest zainteresowana pieszczotami, spaniem w łóżku ani nie dopomina się głaskania. Największą radość jej sprawia wspólna zabawa w szarpanie, aportowanie i ćwiczenia. Jeżeli się nudzi bywa destrukcyjna.
Z początku była lękliwa i nieufna ale moje starania by to zmienić osiągnęły
zamierzony efekt. W zasadzie nie boi się już niczego, z czym z początku
mieliśmy problem – samochodów, przechodniów, rowerów, rolkarzy, dzieci. Powoli zaczynamy panować nad strachem przed szczekaniem innych psów. Ziva bardzo szybko pokonywała swoje strachy, wystarczyło by coś zobaczyła kilka razy by oswoiła się z nową sytuacją i uznała ją za normalną.
Jest kompletnym przeciwieństwem Larego. Cieszę się, że tak jest ponieważ oboje nie są dla siebie konkurencją. Lary jest do kochania i rozpieszczania (zawsze domaga się należnej mu uwagi), Ziva jest moją przyjaciółką z którą już niebawem połączy nas wspólne hobby.
Długo przygotowałam się na przybycie szczeniaka do domu. Stworzyłam nawet listę rzeczy, których powinniśmy dokonać by ułatwić sobie pracę w przyszłości (czym skorupka za młodu…). Powstała ona na podstawie wiedzy książkowej oraz zdobytej od bardziej doświadczonych ode mnie osób. Od kiedy Ziva u mnie jest, nie zajrzałam do listy ani razu. Dzisiaj w obawie, że o czymś zapomniałam postanowiłam ją otworzyć i ku mojej uciesze zrealizowałam więcej punktów, niż miałam zamiar w tym okresie. W dodatku zrobiłam to bez żadnej spiny, całkowicie na luzie choć momentami miałam wyrzuty sumienia, że być może za mało czasu jej
poświęcam. No cóż, szczeniak genialny widocznie nie potrzebuje męczących treningów i katowania poleceń 😉
Uważam, że ze szczeniakiem powinno się robić możliwie dużo ale tak, by go nie przeciążyć i nie generować presji, by nauka była cały czas zabawą. Sesje treningowe nie powinny być dłuższe niż 2-3 minuty, natomiast mogą być częste. W zależności od dnia ćwiczymy z Zivą 2-3 razy dziennie. Ziva uczy się dzięki temu myślenia i wchodzi jej w nawyk tryb pracy.
Podsumowując, Ziva jest bardzo fajnym 11 tygodniowym szczeniakiem. Co będzie dalej? Tego najstarsi górale nie wiedzą. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. Nigdy tak świadomie nie wychowywałam psa od podstaw i teraz mam okazję przetestować całą teorię na „własnej” skórze.





17 komentarzy
Przeczytałam bloga i dyskusję w komentarzach o problemach typowych dla bc i bardzo mi się podoba Twoje podejście do tematu. Niestety niewiele jest w sieci informacji o typowych dla bc problemach, jedyne co swojego czasu znalazłam to stwierdzenia, że rasa jest trudna i kropka, bez opisania szczegółowych problemów. A jeśli chodzi o określenie "typowe zachowanie dla bc" to powiem tyle: kto miał styczność z borderem z jakimiś problemami i schizkami doskonale wie o czym mowa. Zazdroszczę tak świadomego podejścia do wychowania Zivy, Rio jest naszym pierwszym psem i mimo tego, że bardzo długo się na niego szykowaliśmy, czytaliśmy masę książek i artykułów, spotykaliśmy się z mądrymi ludźmi to zabrakło nam przygotowania stricte pod tą rasę. Byliśmy gotowi na psa, ale zabrakło nam scenariuszy jak się zachować, kiedy problemy typowe dla niej się pojawią. Myślę, że w sieci ludzie zamiast odradzać bc powinni się skupić na szczegółowym opisywaniu ich problemów.
Człowiek nigdy nie jest chyba gotowy na psa 🙂 Biorąc Larego czekałam 10 lat na labradora, tylko nikt nigdzie nie mówił że labradory bywają bardzo dominujące i to było ogromne zaskoczenie. Biorąc Zivę wiedziałam, że wiem dużo ale dopóki nie mam takiego psa to nie wiem nic. Każda rasa ma swoje konkretne cechy i trzeba po prostu je poznać. Dużo się pisze o tych większych problemach i BC – schizki, fiksacje, problemy z wyciszaniem się. Mało się mówi o tych przeciętnych, wiele osób raczej boi się bycia ocenianym przez pryzmat tych problemów. A warto o nich pisać, może ktoś po przeczytaniu tego nie będzie potem zaskoczony 🙂
BC są bardzo specyficzne na tle innych psów, podobnie chyba jak wilczaki. Ich zachowania są mniej stabilne, bardziej impulsywne, mniej przewidywalne.
Nie znam bc bliżej, jedynie o nich czytam, dlatego cieszę się że piszesz otwarcie o problemach i szczegółach dotyczących rasy. Odkąd pamiętam bc generalnie przerwzaly mnie swoim pracocholizmem,dlatego z chęcią czytam o Twoich działaniach chce się przekonać jak to jest na prawdę.
A jak wygląda ich relacja z Larym? Jak on się zachowuje od czasu przybycia małej? Widzisz jakąś zmianę?
Młoda póki co ma 11,5 tygodnia i daleko jej do pracoholika. Nie mniej jednak są bordery mniej i bardziej natrętne, widziałam takie które stoją, gapią się na opiekuna i cały czas wpychają mu zabawkę w dłonie i takie, które po prostu idą spać jak się nudzą.
Lary zachowuje się całkiem normalnie. Czasami młoda daje mu w kość bo chce się bawić, czasem Lary da się w zabawę wciągnąć, czasem warknie i szuka sobie miejsca. Generalnie sporo pomaga nam klatka. Jak Ziva przesadza to do niej idzie. Ale Lary zachowuje się jak zwykle, robi to co zwykle, małą lubi, nie zrobi jej krzywdy choć czasem wolałabym by ją ustawił do pionu. Muszę to robić za niego.
Fauka, ja wiem, że border, czad i jarasz się jak przebiśnieg wiosną, ale tęsknię trochę za dawnym stylem tego bloga – konkretnymi informacjami na konkretne tematy związane z ogółem psiego świata. Za to Was zaczęłam czytać i za to Was polubiłam. A zaczynam mieć wrażenie, że blog kurczy się do jednej rasy. I to w jakiś mało odkrywczy i oryginalny sposób idzie to w nieciekawym kierunku.
A już samo zdanie "Wybrałam border collie ponieważ szukałam psa z którym będę mogła coś robić." sprawia, że szukam dalszego wytłumaczenia, bo przecież "coś" można robić z każdym psem. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że także ze szczurem, kotem, koniem i chomikiem. I znajduję opis pasujący do przynajmniej 10 innych ras – mniej problemowych i mniej… trendy 😉
W sumie jednak plus dla ciebie, że – jak na razie – w przeciwieństwie do pewnej bloggerki po dopięciu swego i spełnieniu "szczeniaczkowego" marzenia ciągle pamiętasz o Larym. Mam nadzieję, że to się nie zmieni.
Ogólnie Twoje podejście do tematu bardzo mi się nie podoba, ale wynika to pewnie z zupełnie innego podejścia… Do wychowania szczenięcia, roli pierwszego i drugiego psa oraz samego faktu wydawania osądów i ocen dotyczących nowego psa, ciekawa jestem zatem co wyjdzie Wam z tego co jak na razie prezentujecie.
Pozdrawiam!
Hmm… To drugi post o Zivie, wcześniej był test zabawki (autorstwa Larego oczywiście), wpis o dyskusji na temat psów w przestrzeni miejskiej no i i informacja o naszym powrocie i nowościach na blogu 😛 Piszę o Zivie bo a) w przyszłości fajnie będzie do tego wrócić b) dobrze poukładać sobie pewne informacje i c) staram się pokazać jak jest naprawdę i że wcale nie jest tak cudownie. Liczę również, że uda mi się pewnymi faktami zniechęcić potencjalnych kupujących. Bo jeżeli zniechęcą ją wpisy o naszych zwykłych problemach to po prostu nie podołają i rezygnacja będzie ich najlepszą decyzją 🙂
Wzięłam border collie bo szukałam psa z którym będę mogła coś robić – tak. Może powinnam dodać "i będzie mi sprawiało to przyjemność". Bo robienie czegoś z Larym bywa dobrą zabawą ale bywa również mocno frustrujące z wielu powodów. Podobnie mimo całej mojej sympatii do terierów nie wzięłabym parsona – zabiłabym go. Brałam pod uwagę terviki, maliny, ONki i bordery. Padło na bordera ze względu na gabaryty. Border nie był podyktowany modą bo przed kupnem Larego rozważałam BC (7 lat temu) jednak na szczęście wzięłam labka. Border czekał na swoją kolej, niestety zrobiło się ich dużo. Ale rozumiem, że podążanie za modą będzie mi przypisywane, podobnie jak wtedy gdy kupiłam labradora (na którego czekałam 10 lat).
Lary jest duchem tego bloga, 90% wpisów jest podyktowanych Larym. Larego bardziej kocham, Larego nadal częściej wolę zabierać gdzieś ze sobą niż Zivę i raczej się to nie zmieni. Dopóki Lary ma chęć i siłę będzie numerem jeden.
I odpowiadając na wcześniejszy komentarz – nie mam zamiaru wczuć się w środowisko borderowców i zadzierać nosa. Prawdę mówiąc dostałam niezłego kopa od borderarzy, nie mam zamiaru się z nimi identyfikować. U nich to chyba na porządku dziennym, że piszą do hodowcy wymyślając bajki bym ja nie otrzymała psa 😉
To ja juz nie rozumiem. Skoro kochasz i wolisz Larego to po co kolejny pies? Ziva jest zeby sie rozerwac? Pochwalic przed znajomymi jaka to jest madra? Do 'pracy', a Lary do przytulania? Nie ogarniam takiego podejscia -,-
Bo Larego mam 6 lat a Zivę niecały miesiąc? To robi różnicę, ogromną! 😉 Wybacz, ale to brzmi jak hejt zazdrosnego dzieciaka.
Usuniecie opcji pisania z anonima? Czyzby to oznaczalo strach? Ja nie atakuje, i nie chce byc atakowana 🙂 I chyba jestem glupia, bo nie rozumiem co ma wspolnego twoj komentarz do mojego. Nie kazdy piszacy z anonima jest zakompleksionym dwunastolatkiem 🙂
Widze, ze wychodzi z ciebie prawdziwy wlasciciel bordera 🙂 Juz po miesiacu 🙂 Bordery masz we krwi 🙂
Pozdrawiam, Magda 🙂
Dlaczego strach? Bo nie chcę anonimowego hejtu na moim blogu? 🙂 Droga Magdo, boli Cię to, że mam bordera – taka jest moja teoria bo za bardzo zwracasz na to uwagę. Gdyby Ziva była labradorem, goldenem czy psem dowolniej rasy nie byłoby hejtu. Nie jestem lekarzem ale maść na ból dupy jest bez recepty 🙂 Pozdrawiam!
Juka a kim Ty niby jesteś? Bo po komentarzu właśnie na taką 12 latkę wygląda…nie kumam jak można stwierdzić , że ktoś należy do borderowego światka tylko dlatego, że nie daje po sobie jeździć anonimom? Żeby rozmawiać na poziomie wypada mieć argumenty do sensownej dyskusji, przy okazji się podpisać jeśli ktoś nie bo i się swoich słów. Jako anonim można napisać wszystko, jako osoba publiczna z imienia i nazwiska już nie bardzo c'nie?
W ogóle nie kumam tej chorej zazdrości, jak Was boli dupa to kupcie sobie tez bordera i będzie git. Serio, nie każdy kto bierze drugiego psa żeby coś z nim robić odstawia na boczny tor swojego pierwszego, bo są miłości, której zaden inny pies nie zastąpi, nawet jesli będzie mistrzem świata w jakiejkolwiek dyscyplinie. Jak ktoś tego nie wie tzn, że ma problem ze sobą.
No i ten tekst 'Larego nadal częściej wolę zabierać […] i raczej się to nie zmieni. Dopóki Lary ma chęć i siłę będzie numerem jeden'. No a jak Ziva okaze sie fajniejsza lub Lary opadnie z sil albo sie zestarzeje to juz nie bedzoe taki ok
RACZEJ sie nie zmieni -,-
Anonimku a może się podpiszesz? 😉 czy się boisz dzieciaczku?
Fajnie się Was czyta:) Super, że zrealizowałaś tyle rzeczy bez szczególnego nacisku. Możesz polecić nam jakąś książkę, dzięki której łatwiej będzie świadomie wychowywać szczenię od początku? Będę miała po raz pierwszy szczeniaka, którego sama będę wychowywała od podstaw i chciałabym uniknąć jak najmniej błędów:)
Pozdrawiamy i zapraszamy do siebie!
kosmicznypies.blogspot.com
Aż miło się czyta. Psina hipnotyzująca!