Lary jako celebryta ma okazję
próbowania przekąsek dosyć… niecodziennych? 🙂 Nie mam pojęcia
jak bardzo i czy w ogóle mięso ze strusia jest czymś niecodziennym
(dla nas z pewnością), natomiast wiem że dla psów egzotyczne
przekąski zdobywają na popularności. Nie mniej jednak chciałabym
wam przybliżyć pewien produkt zrobiony właśnie ze strusia i
przeznaczony dla czworonogów.
próbowania przekąsek dosyć… niecodziennych? 🙂 Nie mam pojęcia
jak bardzo i czy w ogóle mięso ze strusia jest czymś niecodziennym
(dla nas z pewnością), natomiast wiem że dla psów egzotyczne
przekąski zdobywają na popularności. Nie mniej jednak chciałabym
wam przybliżyć pewien produkt zrobiony właśnie ze strusia i
przeznaczony dla czworonogów.
Dzięki uprzejmości sklepu SwissVital Lary miał niewątpliwą przyjemność delektowania się
chipsami ze strusia. Czy mu smakowało? Oczywiście że tak, trudno
być tutaj jednak obiektywnym skoro mojemu psu smakuje absolutnie
wszystko (no prawie).
Myślę jednak że przysmak ze strusia
zasmakuje większości psów, a z pewnością tym które lubią
żwacze wołowe. Dlaczego? A dlatego że chipsy ze strusia to nic
innego jak takie żwacze strusiowe.
Kto kupuje żwacze ten wie co
w nich takiego cudownego, otóż zapach. Taak, chipsy wonią równie
intensywnie jak te wołowe dlatego są tak bardzo pożądanym przez
czworonogi smakołykiem.
Ich niekwestionowaną zaletą jest
możliwość łatwego łamania, intensywnie pachnące (śmierdzące?
;)) przekąski są świetną motywacją dla psa podczas nauki i
ćwiczeń. Polecam również podawanie ich w całych kawałkach na
deser, jest to stosunkowo lekka i smaczna przekąska.
Podawanie
żwaczy zapobiega również zjadaniu różnych śmierdzących
niespodzianek podczas spacerów oraz wzbogaca florę bakteryjną
jelit, wzmacnia psie dziąsła i wspiera oczyszczanie zębów.
Przysmak
zapakowany jest w papierowe opakowanie z bardzo praktycznym
zamknięciem które na długo pozwoli utrzymać zapach, a nas przed
nim ochroni.
Chipsy ze strusia są pozbawione sztucznych
barwników i konserwantów, producent czyli SavannaPet gwarantuje
również, że produkt jest hypoalergiczny i nadaje się nawet dla
psów o delikatnych żołądkach.
Skład:
żołądki suszone
strusia południowoafrykańskiego
Analiza składu:
białko 74,91%; surowe, oleje i tłuszcze surowe 7.46%; popiół surowy 3.33%
Wada? Myślę że cena, na dzień dzisiejszy koszt 200g produktu to 26,33zł. Jeżeli jednak wasz pies ma problemy z alergią pokarmową czy brakiem łaknienia, albo po prostu chcecie zafundować mu niecodzienny przysmak to warto szarpnąć się na taki prezent. Lary gwarantuje zadowolenie z przysmaku 🙂
8 komentarzy
Zawsze staram się próbować nowych smakołyków dla mojego wybrednego psa – a nóż widelec tym razem mu zasmakuje? Miesiąc temu znalazłam w sklepie w moim rodzinnym mieście to cudo, które Autorka opisuje i kupiłam. Niestety – prawie tydzień leżało nie ruszone. Z rzeczy bardzo śmierdzących (lub czasem wcale nie śmierdzących, jeżeli dostanie się je bezpośrednio z mięsnego), które smakują mojemu kaukazowi, polecam penisy wołowe (całe) i paluszki wołowe (http://www.zoofishing.pl/paluszki-wolowe-dla-psa-100g.html).
No właśnie ta cena 🙁 może kiedyś będę mogła kupić tą karmę, mój ma alergię i żadne nie pomagają w 100%, trzeba kiedyś spróbować 🙂
POLECAM!!! Szczerze polecam chipsy jak i inne produkty (chrupki, batony orkiszowo-strusiowe) ze strusiny. Mój cudowny ale i wybredny Onek Neo pochłania je w ilościach mega! I Jest zdrowy, ma piękną lśniącą sierść (a różnie z tym bywało). I żadnych problemów żołądkowych. Cena owszem trochę zaporowa ale czego nie robi się dla naszych Przyjaciół?!:):):)
śmierdziuchy są the best ale jakoś rzadko w naszym domu bywają 😀
Wow 🙂 oryginalna przekąska nie ma co 🙂
Przekąska fajowa i czuję, że i naszym by podpasowała… ale cena zaporowa. Na 2 dorosłe berneńczyki to nawet nie chcę myśleć, ile tego musielibysmy zakupic 😉
oj o strusi nigdy nie słyszałem … Ciekawe jak smakuje 🙂 muszę poszukać w okolicznych sklepach
Hej! Lolka i spółka też już spróbowały i podzielamy zachwyt. Coś innego, bezpiecznego. Można dawać bez wyrzutów sumienia, że to nie zdrowe, bo przysmak 😉 Jednak ja mam wrażenie, że nie śmierdzą aż tak bardzo jak żwacze wołowe. Może bezpośrednio po otwarciu paczki – ale potem już nie. Żwacze wołowe nawet zamknięte trzymałam na balkonie, bo nie dało się znieść…