Zima pod koniec ostro dała nam w
kość, było mroźno, ślisko i nieprzyjemnie. Nie wiem jak u Was,
ale u mnie wtedy spacery były przykrym obowiązkiem, również dla
moich psów.
kość, było mroźno, ślisko i nieprzyjemnie. Nie wiem jak u Was,
ale u mnie wtedy spacery były przykrym obowiązkiem, również dla
moich psów.
Wiosna ruszyła pełną parą,
jednego dnia było jeszcze zimno, następnego musiałam zdjąć
kurtkę bo było mi zbyt ciepło. Jestem typem człowieka, który nie
cierpi temperatury poniżej 10 stopni, i powyżej 20 dlatego
korzystam z tego, póki jest idealnie.
jednego dnia było jeszcze zimno, następnego musiałam zdjąć
kurtkę bo było mi zbyt ciepło. Jestem typem człowieka, który nie
cierpi temperatury poniżej 10 stopni, i powyżej 20 dlatego
korzystam z tego, póki jest idealnie.
Obecne temperatury są idealne na
długie spacery, i treningi z psami. Póki nie jest jeszcze zbyt
ciepło.
długie spacery, i treningi z psami. Póki nie jest jeszcze zbyt
ciepło.
Długodystansowe spacery pokonujemy
średnio co drugi dzień, jest to zazwyczaj ok 10 km a w tym atrakcje
takie jak łapanie frisbee, pływanie czy maniakalne uganianie się
za tenisówką. Tak, Lary ma świra na punkcie tenisówki, teraz
pracuję nad tym, by mógł za nią wykonywać polecenia ale
skupienie się na nich jest dla niego piekielnie trudne, kiedy widzi
w moich rękach piłkę.
średnio co drugi dzień, jest to zazwyczaj ok 10 km a w tym atrakcje
takie jak łapanie frisbee, pływanie czy maniakalne uganianie się
za tenisówką. Tak, Lary ma świra na punkcie tenisówki, teraz
pracuję nad tym, by mógł za nią wykonywać polecenia ale
skupienie się na nich jest dla niego piekielnie trudne, kiedy widzi
w moich rękach piłkę.
Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie
skorzystała z pogody i odpowiedniej temperatury, i nie wyciągnęła
ze strychu roweru. I tak już pierwsze zakwasy za nami. Zaczęliśmy
od skromnych 2,5 km, na dzisiaj mamy plany na 6,5 km do przebycia.
Historia naszej wspólnej miłości do roweru i do bikejoringu to
materiał na osobną notkę, która niebawem się pojawi 🙂
skorzystała z pogody i odpowiedniej temperatury, i nie wyciągnęła
ze strychu roweru. I tak już pierwsze zakwasy za nami. Zaczęliśmy
od skromnych 2,5 km, na dzisiaj mamy plany na 6,5 km do przebycia.
Historia naszej wspólnej miłości do roweru i do bikejoringu to
materiał na osobną notkę, która niebawem się pojawi 🙂
Zaczęliśmy również treningi
frisbee, ja się uczę rzucać, Lary uczy się odrywać zad od ziemi,
czasem mu się udaje. Wiem że mistrzem frisbee nie będzie, ale
zawsze cieszę się jak głupia i klaszczę w ręce kiedy podskoczy i
złapie dysk. Dodam, że Lary jest prawdopodobnie jedynym psem na
świecie, który łapie frisbee łapami – poważnie! Wczoraj
próbowałam nagrać jak to robi, ale się nie udało, ale obiecuję
że nagram to i pokażę.
frisbee, ja się uczę rzucać, Lary uczy się odrywać zad od ziemi,
czasem mu się udaje. Wiem że mistrzem frisbee nie będzie, ale
zawsze cieszę się jak głupia i klaszczę w ręce kiedy podskoczy i
złapie dysk. Dodam, że Lary jest prawdopodobnie jedynym psem na
świecie, który łapie frisbee łapami – poważnie! Wczoraj
próbowałam nagrać jak to robi, ale się nie udało, ale obiecuję
że nagram to i pokażę.

Jednak największą atrakcją jaką
mogę zafundować psu każdej wiosny jest pływanie. Dla każdego
(albo przynajmniej większości) labradora woda to największa pasja
i wariactwo. Lary kiedy wie, że w okolicy jest jakiś stawik siłą
próbuje mnie tam zaciągnąć, nie ma możliwości by wybrać inną
drogę. Najpiękniejsze w tym wszystkim są jego skoki do wody,
radosne pluskanie się i nurkowanie. Nie potrzebuje powodu by
wskakiwać do wody, po prostu to robi i już, chociaż stojąc już w
wodzie zawsze patrzy na mnie wymownie, żąda rzucenia mu piłki.
mogę zafundować psu każdej wiosny jest pływanie. Dla każdego
(albo przynajmniej większości) labradora woda to największa pasja
i wariactwo. Lary kiedy wie, że w okolicy jest jakiś stawik siłą
próbuje mnie tam zaciągnąć, nie ma możliwości by wybrać inną
drogę. Najpiękniejsze w tym wszystkim są jego skoki do wody,
radosne pluskanie się i nurkowanie. Nie potrzebuje powodu by
wskakiwać do wody, po prostu to robi i już, chociaż stojąc już w
wodzie zawsze patrzy na mnie wymownie, żąda rzucenia mu piłki.
Bardzo chciałabym tego lata
spróbować swoich sił w dogtrekkingu, nie wątpię w to, że Lary
sobie poradzi, zastanawiam się czy ja dałabym radę. Uwielbiam
spacerować, mogę robić to przez całe dnie i się nie zmęczyć.
Niebawem mam urodziny, być może uprząż to coś, co sobie z tej
okazji sprawię i odwiedzę las Łagiewnicki.
spróbować swoich sił w dogtrekkingu, nie wątpię w to, że Lary
sobie poradzi, zastanawiam się czy ja dałabym radę. Uwielbiam
spacerować, mogę robić to przez całe dnie i się nie zmęczyć.
Niebawem mam urodziny, być może uprząż to coś, co sobie z tej
okazji sprawię i odwiedzę las Łagiewnicki.
A Wy? Co robicie ze swoimi psami?
9 komentarzy
Nie „bikejorkingu” tylko „bikejoringu”.
Ja z psem robię ostatnio to:
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=277152899029694
to:
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=277208962357421
i to:
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=277209049024079
No i jak zawsze to:
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=278052348939749
Zanim przyszła zima jeździłam na hulajnodze z psem u boku 🙂 Oczywiście starałam się jechać wolno albo tak żeby on biegł po trawniku, w obawie przed uszkodzeniem mu stawów.
A teraz często chodzimy rzucać piłeczkę na długiej lince, co może nie jest może wielkim osiągnięciem, ale dla nas to wielka zmiana, bo do tej pory jak chciałam go puścić to jechałam za miasto. No i jeszcze do niedawna piłka była ostatnią rzeczą którą się interesował.
Myślę też o bieganiu z nim. Rzuciło się fajki (prawie) to można biegać 🙂
A dogtrekking – super sprawa! Jeśli masz gdzie chodzić to tym bardziej.
No i czekam na nagranie jak Lary łapie frisbee na bociana 😀
Mieszkam w samym centrum ale mam to szczęście, że między dwoma parkami więc chodzić mam gdzie, chociaż w planach mam zakup mapki (albo lepiej, gpsa, gubię się w sklepie za rogiem) i zaszaleć w lesie łagiewnickim.
Bieganie świetna rzecz, ale tego też trzeba psa nauczyć mój przy bieganiu zaczyna na mnie skakać i wyrywać mi smycz, kończy się to zawsze wygłupami dlatego wolę rower.
Moje psie też do niedawna nie było puszczane luzem, okazało się że problem leżał we mnie, bo oczami wyobraźni widziałam jak mój pies zaraz po odpięciu smyczy znika gdzieś w oddali i ma mnie gdzieć. Okazało się że nie ma różnicy czy smycz jest, czy jej nie ma, zawsze idzie gdzieś blisko mnie. Nie ufam mu jeszcze przy innych psach, niby nie interesują go jak nie są w bardzo bliskiej odległości, ale nie ryzykuję. Mój drugi pies na widok innego psa w promieniu 200m po prostu daje nogę do niego, nie ma takiej mocy by go zawrócić.
O, z tym bieganiem to u mnie też tak było ale zatrzymanie się i korekta słowna dały radę. Natomiast na rower wolę nie wsiadać żeby mieć wszystkie kości w całości. Stąd hulajnoga, z niej bliżej do ziemi 🙂
Ej dobra, jestem w szoku. Myślałam, że mieszkasz w domu z ogrodem gdzieś pod miastem:). Jak robisz ze spacerami Ajsa i Lary'ego? Oba na raz? Najpierw jeden, potem drugi?
Ja idąc pierwszy raz na rower z psem, który jest jakieś 30 kg cięższy niż psy z którymi miałam przyjemność iść na rower miałam duszę na ramieniu, byłam przerażona ale jakoś poszło. Na początku było sporo pracy by pies nie wymiegał mi pod koła, by ni zatrzymywał się co chwilę i co najgorsze – by olewał inne psy. Teraz już łądnie biega, oczywście jak na nas jakiś pies wyskoczy to może być źle, ale trzeba uważać.
Ano mieszkam w centrum miasta, na szczęście okolica jako-tako ujdzie, jest gdzie iść chociaż kiedyś mieszkałam w owiele fajniejszym spacerowo miejscu. Trzeba sporo kombinowa gdzie wyjść. Największy jest problem z większymi przestrzeniami do ćwiczenia np. frisbee. Co do spacerow to zależy, jak mam wyjątkowego lenia i nie chce mi się wychodzić, to wychodzą oba na raz, grzecznie chodzą na smyczy więc sobie radzę, (jak były niegrzeczne też sobie radziłam :P) ale jak mam dobry dzień to wyprowadzam osobno, wtedy z Larym na spacerze ćwiczę w rozproszeniach, skupiam si tylko na nim a z Ajsem wychodzę na krótszy spacer bo nie wymaga tyle ruchu no i ma już swoje 9 lat. No ale 2 psy to 2 razy więcej roboty, szczególnie mieszkając w mieście.
A co z Ajsem robisz ?:)
Szaki oczywiście pilnie trenuje dogfrisbee(przecież za 4m. zawody!),pływa jeśli jest ciepło,towarzyszy mi w pieszych i rowerowych wycieczkach,tropi 🙂
Happy polubił bieganie przy rowerze ! 🙂
Do tego także tropi i "aportuje"po swojemu ;D
Ajs na spacerach chodzi swoimi ścieżkami, nie interesuje go współpraca ze mną na dworze, gdzie jest wiele ciekawszych rzeczy, nie chce aportować, boi się wody 😉 Swojego czasu biegał za rowerem, nieźle mu to szło bo jest bardzo szybki i zwinny, ale w tamtym roku nie miał siły, myślę że wiek już mu na to nie pozwala dlatego dałam mu spokój.
Fajne zdjątko!
My (czyli ja Sonia i Skwarek) też uprawiamy dogtrekking. Ze skwarkiem jeździmy na rowerze i agilitujemy, a z Sonią pływamy, agilitujemy i frisbujemy.