Wczoraj byłam w łódzkim schronisku, odwiedziłam Barrego. Barry to pies który czeka już od 3 lat, buda nr. 32 na dziedzińcu, metrowy łańcuch, przerażony pies.
Pojechałam tam, wyruszyłam nie wiedząc jak dojechać i dojść, dzięki uprzejmości ludzi jakoś trafiłam. To była moja druga wizyta tam, z pewnością nie ostatnia. Zadzwoniłam dzwonkiem przy furtce, bałam się trochę tam wejść, psie boksy są nawet przy wejściu. Weszłam do ciasnego budynku schroniska, tam klatki, uroczy szczeniak próbujący się przecisnąć przez pręty, starszy kundelek bez cienia emocji. I ten charakterystyczny brzydki i stary psiak spał w legowisku. Nikt go nie chce, schronisko stało się jego domem ale widać nieźle to znosi. W pokoju dyrektorki ciasnota, trzy starsze, niewidome psy bez szansy na dom. Nie przeszkadzało im to, tam miały namiastkę domu, na regale klatka z przerażonym królikiem.
Poszłam za opiekunką do Barrego, kazała mi iść ostrożnie, wychodząc tylnimi drzwiami zobaczyłam ogromny plac wysłany kostką brukową i masę bud, nie potrafiłabym chyba ich zliczyć. Przy nich psy na krótkich łańcuchach, jeden przy samych drzwiach, skakał na mnie jakby chciał złapać mnie i zatrzymać, reszta psów przywitała mnie głośnym szczekaniem, niektóre stały spokojnie ale większość miałam wrażenie, chciała mnie zaatakować. Nie zdziwiło mnie to, to sfrustrowane psy na łańcuchach a ja byłam obcym intruzem, ale to na pewno dobre psy. Nie musiałam daleko iść, buda była z prawej strony, prawie na końcu. Hałas nie pozwolił mi rozmawiać z opiekunką, mogłam tylko oglądać tego i wiele innych psów na łańcuchach.
Ta wizyta sprawiła, że podjęłam decyzję. Składam swoje CV i będę wolontariuszką w schronisku, wizyty tam są bardzo bolesne, ale jesteśmy odpowiedzialni za te psy. W tym momencie ciśnie mi się, by wyrecytować oklepany cytat z Małego Księcia “jesteśmy odpowiedzialni za to co oswoiliśmy”.
Barry mieszka w schronisku już 3 lata, jest 7 letnim szaro-burym psem w typie owczarka. Jego pobyt w schronisku jest usłany przerażeniem i tęsknotą. Bardzo boi się obcych ludzi i innych psów, w budzie znajduje namiastę spokoju. Cały czas jednak żyje w przerażeniu, trudno opisać co ten pies czuje. Ten czas to dla niego jak wieczność. Znalazłam go przez przypadek na stronie schroniska i urzekły mnie jego smutne oczy, postanowiłam w miarę moich możliwości znaleźć mu kochający dom. Tak się składa, że na dogomani pewna polka przebywająca w niemczech szuka psa, jakiegokolwiek byleby kochać. Bez chwili zastanowienia zaproponowałam jej Barego, ku mojej wielkiej uciesze spośród wielu psów wybrała właśnie jego i innego pieska, Hienkę. Teraz musi podjąć decyzję. Dlatego odwiedziłam Barrego, chciałam go poznać i rzetelnie opisać. Teraz pozostaje trzymać kciuki.
Schronisko o Barrym:
” Duży Bary, a taki łagodny i delikatny. Boi się takich “strasznych ” rzeczy jak aparat fotograficzny i czytnik do sczytywania microchipów. Delikatny Bary nie ma szczęścia do swojego domu. Stracił swój dom. W jego dokumentacji widnieje stara książeczka zdrowia. Jest to bardzo przykry widok, bo widać że kiedyś ktoś o tego psa dbał. Los zadecydował o jego życiu i Bary znalazł się w naszym schronisku. Bardzo prosimy o dom dla niego.
1.10.2010 roku – Bary usiłuje przepraszać, za to czego nie zrobił, chyba wydaję mu się, że jak poda łapę, to odmieni się jego los. Bary prosi podając na przemian to jedną, to drugą łapę. On już tak długo czeka…. Bardzo Państwa prosimy o dom dla tego pięknego psa.”
A oto on:
One Comment
przepiękny pies jest taki słodki szkoda że jeszcze nie ma domu oby go szybko znalazł i miał kochającą go rodzinę