Jest jesień, dni są coraz krótsze i za oknem przyprawia o smutek i melancholię ta ponura, butelkowa pogoda. Lary mimo, że jest labradorem wcale nie lubi wody pod każdą postacią. Owszem, toleruje ją w misce, w baseniku oraz a nawet przede wszystkim w stawie, ale ta spadająca z nieba wcale nie jest fajna. Podobne odczucia ma Ajs, z tym wyjątkiem że dla niego każda woda z innej postaci niż w misce to zło którego należy unikać. Nasze spacery zatem ograniczają się do przemykania i szybkiego zaspokajania ruchu i potrzeb fizjologicznych, a gdy tylko go przedłużam to oboje z położonymi po sobie uszami i smutno spuszczonymi ogonami spoglądają na mnie z wyrazem pyska “długo jeszcze?”.
Jednak w domu nadal dają znać o swoich potrzebach, szczególnie Lary. Ten potrzebuje wyjątkowo dużo zainteresowania, jak każdy szanujący się labrador. Gdy już znudzi mu się drapanie za uchem lub po brzuchu zaczyna się nerwowo kręcić po pokoju, podawać łapę i mruczeć. On chce coś robić, on po prostu się nudzi. Tu zaczęło się rodzić w mojej głowie pytanie, co robić gdy pogoda za oknem znacząco utrudnia sprawę? musiałam wymyśleć coś, co możemy robić bezkarnie w domu, a mam to szczeście że mam w nim dużo miejsca. Odkopałam więc starą księgę, kupioną w Świecie Książki po promocji i zaczęłam grzebać. Ów księga zwie się “Podaj łapę, jak wyszkolić mądrego psa” i została napisana przez Angelę Wegmann. Każda opisana w nie sztuczka jest wzbogacona o oznakowania wskaujące na czas nauki, rozwój psychiczny psa, ile osób powinno brać w tym udział, jaką wiedzę powinien mieć przewodnik oraz jaką sprawność fizyczną powinien mieć przewodnik i pies. Zabrałam się do lektury i zaznaczyłam interesujące mnie sztuczki, od teraz będę miała zapas na najbliższe, smutno-jesienne dni.
Zanim jednak się do nich zabiorę, poćwiszę z Larym to, z czego mamy zaległości przy okazji ucząc Ajsa opanowania i czekania, oraz nie przeszkadzania w pracy mnie i Laremu. Zabraliśmy się więc do nauki komendy “noga” która w połączeniu z komendą “aport” i “zostań” ma dać efekt godny każdego retrievera. O dziwo po żmudnych treningach zaskoczyło, Lary świetnie czeka przy nodze, nie wyrywa się już za aportem, świetnie wraca i prawie równo siada. Problemem okazuje się jednak odpowiednio długie utrzymanie aportu w pysku (w tym wypadku pluszowego kota) i poprawne wykonanie komendy “noga”. Ale po kolei.
Komenda “Noga!”
Wiele osób myli tą komendę z komendą “do mnie” lub po prostu myśli, że pies ma przyjść i usiąść przy nodze. Po części racja lecz komenda jest nieco bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać. Jest ona podstawą pracy każdego retrievera. Pies musi obejść przewodnika z prawej strony i usiąść idealnie równo i blisko lewej nogi przewodnika by czekać na dalsze polecenia. W praktyce wygląda to tak, ze sama nauka siadania psa równo, nie wiercenia się, nie odwracania się przodem do nas tylko siadania prosto jest dość trudna. Zaczynając uczyć psa wybieramy odpowiednie smakołyki i wołamy do siebie pupilka. Następnie prawą ręką zachęcamy psa by podszedł do nas z tyłu i szybko przekładając smakołyk do lewej ręki naprowadzamy psa do naszej prawej strony i kiedy stoi równo każemy mu usiąść. Jeżeli pies usiadł z tyłu to naprowadzamy go lub ewentualnie ustawiamy i sadzamy, to bardzo ważne by pies wyrobił sobie nawyk równego siadania. Zastępnie nagradzamy go, polecam do tego kliker, pozwala szybko zaznaczyć reakcję. Ćwiczenie powtarzamy do skutku.
Komenda “Zostań”
Bardzo ważny element który wykorzystuję podczas gdy pies wykonał już komendę “noga”. Prawdę mówiąc pies powinien sam wiedzieć że trzeba czekać aż każę mu pobiec po aport ale na początku nauki ta komenda wiele ułatwia. Uczymy psa zostawać poprzez sadzanie go naprzeciw siebie. Mówimy psu głośno i wyraźnie “zostań” i odchodzimy na krok, jeżeli pies idzie za nami to zawracamy go i sadzamy i znowu to samo. Z czasem gdy już lepiej idzie odchodzimy coraz dalej. Zawsze to my wracamy do psa i go nagradzamy. Możemy również psa obchodzić dookoła, stawać z jego boku i jeżeli się nie ruszy – nagradzamy.
Komenda “Do Mnie”
W tej komendzie chodzi o to, by pies w każdej możliwej sytuacji do nas przybiegł i usiadł idealnie prosto przed nami. By to zrobił należy go zachęcić radośnie go wołając, klaszcząc i trzymając smakołyki. Ważne jest to, by trzymać w obu rękach smakolyk i raz karmić go z ręki lewej a raz z prawej by nigdy nie spodziewał się, skąd dostanie pierwszy smakołyk. Wtedy pies będzie siadał równo, w przeciwnym wypadku będzie siadał pod kątem tej dłoni, z której zwykle dostaje jedzenie.
Komenda “Aport”
Aport polega na ruszeniu po wskazany przedmiot po komendzie “aport”, pewnym, głębokim chwycie przedmiotu i niesieniu go (bez pogryzania, przucania, wypluwania), zatrzymaniu się z pozycji siedzącej przed przewodnikiem i oddaniu go na komendę “daj”. W praktyce nauka aportu polena na początku na nauczeniu psa trzymania go. Idziemy z pieskiem po naszej lewej stronie i mówiąc “aport” wręczamy mu przedmiot do pyska po czym mówiąc “daj” odbieramy go. Jeżeli pies nie chce oddać to nie szarpiemy się z nim, staramy delikatnie odebrać, ewentualnie wyjmując mu go z kufy. Ważną umiejętnością psa jest nauczona komenda “do mnie” podczas której pies do nas przybiega i siada równo przed nami. Jeżeli to piesek umie, to rzucając aport i mając psa zapiętego na długiej smyczy wydajemy polecenie “aport” a następnie wołamy “do mnie” i zachęcamy radośnie psa by przybiegł, smycz jest po to by pies nam nie uciekł z aportem i by móc go ewentualnie naprowadzić.
Następnym razem opiszę ciekawe sztuczki takie jak “wstydź się”, “czołgaj się” oraz jak nauczyć psa początków tropienia 🙂